Mecz przyjaźni zakończony porażką, czyli o tym jak hartowała się Stal
Tak można podsumować pojedynek pomiędzy Stalą Mielec, a Koroną Kielce. Obie ekipy przez lata utrzymywały zgodę kibicowską, lecz kilka lat temu ją zerwano, ale nadal kibice jednej i drugiej drużyny darzą siebie szacunkiem.
1 spotkanie w rundzie jesiennej na Suzuki Arena padło łupem Stali, która wygrała 1:2. Żółto-Krwiści mieli okazję zrewanżować się na wyjeździe, biorąc pod uwagę fakt, że nadal walczą o utrzymanie w lidze.
Choć widząc nieudolność ze strony Miedzi, Śląska oraz Lechii można by powiedzieć o utrzymaniu się w lidze na kolejny sezon, to na ostatniej prostej nie wolno pozwolić sobie na rozkojarzenie.
W mecz kapitalnie weszła drużyna Kamila Kuzery. Obrońca Petrov zza połowy boiska pokonał w 9 minucie bramkarza gospodarzy. Korona z każdą minutą napierała na Stal, aczkolwiek nieskutecznie. Brakowało znów tego ostatniego podania, kluczowego zakończenia akcji.
Niestety to poskutkowało straconym golem w 40 minucie. Kruk po podaniu Domańskiego umieścił piłkę w siatce pokonując Zapytowskiego.
2 połowa była fatalna w wykonaniu Korony. Znów głupie straty piłki, niedokładne podania. 70 minuta i znów Kruk strzela gola.
Kielczanie nie potrafili jednak odrobić strat.
Za tydzień mecz z Rakowem Częstochowa o 15 na Suzuki Arena. Czy absencja Forenca stanie się poważnym osłabieniem? Czas pomaże…
Fot. Ziemia Kielecka