Porażka Korony w ostatnim meczu tego roku
Niestety zespół z Kielc przegrał spotkanie 0:1 z łódzkim Widzewem. Spotkanie było dosyć zacięte, lecz podopieczni Adama Niedźwiedzia przeważali znacząco jeśli chodzi o kreowanie sytuacji bramkowych w tym meczu. Zespół Widzewa konsekwentnie dążył do strzelenia bramki w tym meczu.
W 37 minucie Hiszpan Sanchez pokonał młodego bramkarza Korony, lecz radość przyjezdnych nie trwała dosyć długo po decyzji VAR bramkę anulowano ze względu na wcześniejszy spalony w tej akcji. To ukazało grę gospodarzy w I połowie oraz jakie szczęście mieli, gdyby piłkarze z Łodzi lepiej wykorzystywali swoje okazje.
II połowa zaczęła się znów pod dyktando łódzkiego klubu. W 58. minucie Trojak wyprowadził piłkę, zagrał do Więckowskiego, młodzieżowiec kielczan spróbował odegrać futbolówkę koledze z drużyny, ten był spóźniony, ale nadział się na Kreuzrieglera i sędzia uznał, że Austriak faulował obrońcę gospodarzy i podyktował karnego, którego na bramkę nie zamienił jednak Bartosz Śpiączka. Widzew po tej sytuacji jeszcze bardziej naciskał na grę do przodu lecz nieskutecznie.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.
Owoce przyniosła dopiero akcja w 91 minucie, gdzie po błędzie obrońców Korony, a raczej ich fatalnym ustawieniu, gola strzelił Mato Milos.
Niestety Korona znów przegrała swoje spotkanie. Nie mamy zamiaru osądzać beniaminka, mają swoje gorsze chwile, więc miejmy nadzieję, iż po nowym roku kielczanie wezmą się do pracy, aby znowu nie spaść z ligi. Warto dodać, że w następnym roku będziemy świętować 50 lecie klubu, z tej okazji piłkarze chcieliby sprawić niespodziankę swoim fanom i utrzymać zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Fot. Ziemia Kielecka