Lepszy remis w garści, niż porażka w spotkaniu

Spotkanie Korony Kielce z Zagłębiem Lubin było kolejnym meczem o utrzymanie w lidze obu ekip. Podobnieczni Kamila Kuzery przed tym spotkaniem zajmowali 12 miejsce w tabeli z 34 punktami.
Natomiast Miedziowi 15 pozycję, tyle samo punktów co tragiczny w tym sezonie Śląsk Wrocław, okupujący strefę spadkową – 31 oczek.

Skazywana na spadek Korona, w tej rundzie zachwyca zwłaszcza na swoim stadionie. Od 25 lutego nie przegrała żadnego meczu.

Trener Kuzera stał przed ważnym egzaminem. Jego rywalem na ławce trenerskiej był jeden z bardziej znanych trenerów w Polsce, były selekcjoner reprezentacji Polski Waldemar Fornalik. W sezonie 18/19, niespodziewanie zdobył mistrzostwo kraju z Piastem Gliwice.

Głównym sędzią spotkania był Paweł Raczkowski, o którym głośno jest w związku z aferą alkoholową. Miał on w dniu meczowym spożywać alkoholu w znacznych ilościach. Nie znaleziono jednak potwierdzenia tej tezy w dowodach.
W związku z tym kolegium sędziowskie dopuściło go do prowadzenia spotkania Korony.

I połowa była bardzo zacięta i obfitowała w ogromne emocje. Widać było jak ważne jest to spotkanie w kontekście walki o utrzymanie w lidze. Inicjatywę przejęli jednak goście, którzy kilkukrotnie groźnie atakowali na bramkę gospodarzy.

To wszystko poskutkowało golem Poletanovica. Bramka była niefortunna, gdyż piłka odbiła się od jednego z defensorów Korony i to zmyliła Forenca, w skutek czego było już 0:1 dla ekipy gości. Ten gol tylko rozjuszył gospodarzy. Było widać głód bramki w zespole Korony. Już w 30 minucie, tuż po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bramkę z główki strzelił, niezawodny w tej rundzie Shikavka.

10 minut później, tym razem po świetnym podaniu Podgórskiego z prawej strony, w idealnym miejscu znowu znalazł się Białorusin. To zaowocowało bramką z główki.

Jednak Zagłębie próbowało odrobić straty jeszcze przed przerwą. Kacper Chodyna oszukał Piotra Malerczyka. Między obrońców kielczan bardzo dobrze odnalazł się Kurminowski i z bliska pokonał bramkarza.

2 część spotkania niczym nie różniła się od swojej poprzedniczki. Już na samym początku Zator uderzył zza pola karnego, lecz piłka leciała zbyt wysoko, żeby mogła wlecieć do siatki.
Lubinianie często jednak zamiast w piłkę trafiali w nogi swoich przeciwników. Sędzia Paweł Raczkowski, niestety nie reagował na nieczyste zagrania.

59 minuta to kolejna żółta kartka dla Koroniarzy. W I połowie został nią ukarany Petrov, tym razem był to Miłosz Trojak. Sytuacja ta była ryzykowna patrząc na to, że piłkę na wysokości około 25 metrów ustawił Filip Starzyński. Całe szczęście Konrad Forenc był na posterunku.

Złe wejście z ławki zaliczył Bartosz Kwiecień, który kilka sekund później sfaulował piłkarza Zagłębia.

Począwszy od 50 minuty to jednak goście minimalnie przeważali. Momentami Żółto-Krwiści nie potrafili wyjść z własnej połowy. Wysoko ustawiona ekipa Zagłębia skutecznie odbierała i kończyła każdą dobrą okazję ze strony ekipy z Kielc.

Zmieniło się to w ostatnich 15 minutach gry, gdy kilkukrotnie Koroniarze atakowali na bramkę Greka, Dioudisa.
Końcówka meczu tradycyjnie była elektryzująca oraz zacięta, arbiter doliczył, aż 10 minut.

Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2. Było to bardzo trudne i wyrównane spotkanie. Wydaje się, że remis jest tutaj sprawiedliwym wynikiem.

Za tydzień, o godzinie 15, mecz ze Stalą Mielec na wyjeździe. Walka o utrzymanie nadal trwa.

Fot. Ziemia Kielecka