Święta wojna w Kielcach 

Starcia Korony Kielce z Radomiakiem Radom od dziesięcioleci wzbudzają wiele skrajnych emocji. 

Mecz ,,Scyzorów” przeciwko ,,Warchołom” rozpoczął się zgodnie z planem, mimo że pogoda i zimowa aura nie dopisywały. 

W końcu, na Suzuki Arenie, spotkanie rozpoczął Szymon Marciniak, najlepszy polski sędzia ostatnich lat, a może nawet w całej historii polskiego futbolu. 

Taka obsada świadczyć mogła tylko o randze tego meczu, który był bardzo ważny.

Gdy piłka pojawiła się w grze,

goście od początku atakowali co poskutkowało strzeloną bramką w 6. minucie spotkania, a strzelcem był Rocha Miramar. 

To był jednak impuls. 

Zespół z Kielc walczył dzielnie i gdyby nie warunki pogodowe śmiało można by powiedzieć, że podobnieczni zdeklasowaliby rywala z Radomia. 

Ciągle ataki, strzały, podania w stronę bramki mnożyły się z minuty na minutę. 

W końcu w 44 minucie białoruski napastnik kielczan strzelił gola po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Już był remis, plan minimum zrealizowany.

2 połowa zaczęła się bardzo podobnie jak jej poprzedniczka, ale nieskutecznie dla Radomiaka. Tutaj znów ukazał się kunszt piłkarzy Korony, którzy znów przeważali, marnując przy tym kapitalne okazję na prowadzenie w tym spotkaniu. W końcu Kacper Kostorz w idealnym momencie znalazł się w polu karnym rywala i trafił na 2:1. Był to już doliczony czas gry, więc emocji było co nie miara.

Takie panowały właśnie na trybunach i to w dwóch skrajnościach. Wśród ,,Scyzorów” panował wielki entuzjazm i radość, a u gości z Radomia, smutek.

Dla nas najważniejsze jest zdobycie 3 punktów i wyjście ze strefy spadkowej. Za tydzień arcytrudne starcie z Pogonią Szczecin na wyjeździe. Zobaczy co z tego wyjdzie. 

Fot. Ziemia Kielecka